środa, 25 marca 2015

Olejowanie dłuższe niż zwykle i cudowna maska.

 Dzisiaj nałożyłam olej na 4 godziny. To mój osobisty rekord. Zwykle nakładam go na godzinę, a jak mi się chce to maksymalnie na dwie. Nigdy nie nałożyłam oleju na noc, nie mogłabym zasnąć. Zaczęłam wszystko od wtarcia w skalp maści końskiej, a jak maść się wchłonęła, przeszłam do olejowania. Oczywiście rycynowy+lniany (rycynowy + jakiś inny olej to mój stały zestaw), a na skalp olejek stymulujący wzrost Agafii, też na 4 godziny. Potem umyłam głowę szamponem, włosy odżywką i pierwszy raz nałożyłam maskę - Biovax Naturalne Oleje na ok 30 min, którą pokazywałam w poprzednim poście. Do ostatniego płukania użyłam płukanki z szałwii, nafty i kilku kropel gencjany, a w końcówki wtarłam olejek z Garniera.  
     Włosy błyszczą się jak po wyjściu od fryzjera, tak jakbym miała na nich tonę silikonów. Są miękkie, gładkie i lejące. Nie było szansy, żeby je związać, więc cały dzień chodziłam w rozpuszczonych - z dumą oczywiście :). Moim zdaniem, to zasługa maski. Olejowanie u mnie od jakiegoś czasu wygląda tak samo, płukanka z szałwi szału nie robi, zmieniłam tylko maskę. Mogę się miziać po włosach, bo są piękne, cudownie odbijają światło. :) Zdjęcia nie wstawię niestety, bo mój TŻ pracował dzisiaj do późna, na zdjęciach z lampą moje włosy wychodzą rude (?), a bez lampy przy żarówkach nie widać jak bardzo się błyszczą. Jeśli efekt utrzyma się do jutra, to zrobię update. :) Naprawdę jestem zachwycona. :) Lubicie tą maskę z Biovax'u? Jak się u was sprawdza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz