sobota, 14 lutego 2015

Wizyta u fryzjera? Moje włosy

  Dawno mnie tam nie było. 18.-01 moje włosy miały 66 cm tylko już nie pamiętam czy dodałam ten 10-centymetrowy przedziałek czy nie. Dzisiaj pewnie zgubie u fryzjera kilka centymetrów, ale moje włosy tego potrzebują. I od dziś zaczynam miesiąc picia drożdży. I dokończę opakowanie wcierki Kaminomoto, została mi jedna trzecia...

16:26
Wróciłam już dawno, ale zapomniałam zrobić update, Straciłam kilka dobrych centymetrów. aż boję się wziąć miarkę.
58cm.
 Czemu tak dużo mi obcięto? Niestety strzeliło mi chyba dwa lata temu do głowy żeby sobie rozjaśnić całe włosy i teraz płacę za to kruszącymi się końcami. Żeby mi to więcej do głowy nie przyszło. Obiecałam sobie że już nigdy nie pofarbuję włosów ani nie rozjaśnię, na szczęście rozjaśnienie pociemniało i nie odcina się od odrostu za bardzo. Nigdy ich już też nie wycieniuję. A za rok będę z dumą nosić piękne długie włosy. (Proszę, niech ktoś trzyma za mnie kciuki :) )
Moja pielęgnacja włosów jest bardzo prosta, wręcz banalna.
   Myję je 2 lub 3 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb. Raz w tygodniu wykonuję olejowanie z mieszanki oleju kokosowego i rycynowego, (ostatnio kupiłam olej ze słodkich migdałów, będę testować) olejuję tylko włosy, nie traktuję olejami skóry głowy, może to zmienię. Aktualnie myję włosy szamponem z Garniera z serii Ultra Doux, jest głęboko oczyszczający, więcej o nim nie powiem. bo nigdy nie używam go samego, więc to, jak wyglądają moje włosy po wysuszeniu to zasługa i szamponu i odżywki,(odżywka Syos, niby bez parabenów, SLESów, SLSów). Nakładam dość sporo tej odżywki, potem pół godziny ją spłukuję, bo cholera trudno schodzi. Następnie polewam włosy letnią wodą z dodatkiem nafty kosmetycznej, wyciskam z nich wodę na ile to możliwe i zawijam w ręcznik. Chodzę w nim tak długo, jak długo mnie to nie denerwuje i zazwyczaj suszę włosy wtedy, kiedy już muszę je ułożyć. Przed suszeniem na końcówki nakładam jedwab, staram się suszyć chłodnym powietrzem. Jak są już suche to zwykle je wiążę. Warkocze i kuce są okej.
 Jak już mówiłam wrócę do picia drożdży, żeby jak najszybciej odbudować straty, następna wizyta u fryzjera za pół roku, to wypadnie jakoś w sierpniu. Może zmuszę się do herbatki ze skrzypu i pokrzywy? Nie wiem, już chyba te drożdże lepsze. I jeszcze trochę tej wcierki mam, trzeba zadziałać. Mam teraz długość włosów której nienawidzę. Taka długość, co nazywa się "ni w du*ę, ni w oko". Może wrzucę w końcu foto, jak moje większe pół wróci z pracy.

2 komentarze: