czwartek, 2 lipca 2015

Natura siberica Loves Estonia - pierwsze wrażenie.

    Hej! Opis mojego pierwszego wrażenia dotyczącego bławatkowo-malinowej serii trochę się przeciągnął, bo mam co do niej mieszane uczucia.

 
 Zacznę od kremu pod oczy (na zdjęciu pierwszy od lewej). Jest bardzo rzadki, co w sumie jest nawet jest nawet jego plusem, bo nie obciąża skóry pod oczami, przyjemnie nawilża, zapach jest przyjemny, neutralny. Czy niweluje zasinienia nie wiem, bo moja skóra pod oczami jest dość jasna i zwykle się wysypiam. Jego skład : Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dicaprylyl Ether, Xylitol,Silica, Glycerin, Tritcum Vulgare Germ Oil, Dimethicone, Sodim Polyacrylate, Sorbitan Caprylate, Methyl Glucose Sesquistearate, Sodium Stearoyl Glutamate, Cetearyl Dimethicone Crosspolymer,

Następny w kolejce jest krem do twarzy na noc, który przez pierwsze dwa tygodnie użytkowania mnie zachwycił- skóra była po nim miękka i sprężysta, dobrze nawilżona. Niestety zaczęła mi na brodzie wyskakiwać taka drobna kaszka i kilka bolących zaskórników zamkniętych też się pojawiło. być może to wina masła shea, które ten krem ma w składzie? Zaczęłąm stosować go co kilka dni.
Składniki INCI: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Cocoglycerides, Glyceryl Stearate Citrate, Sorbitan Caprylate, Dimethicone, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Polyacrylate,Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Cera Alba, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Tocopherol, Dehydroacetic Acid, Citric Acid.


Maska to kolejna estońska gwiazda. Tutaj zaczynają się schody. Zapach... Nie wiem czy to ten bławatek, czy malina, ale zapach maski, jaki i szamponu i odżywki jest jak dla mnie bardzo silny i przyprawia mnie o mdłości. Nie jest to jakiś bardzo słodki zapach, natomiast boli mnie od niego głowa. Jeśli chodzi o działanie, to włosy po tym zestawie są bardzo wygładzone i błyszczące. 
Składniki INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetyl Esters, Cyclopentasiloxane, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Phospholipids, Glycine Soja Oil, Glycolipids, Glycine Soja Sterols, Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Dimethiconol, Silk Amino Acids, Cetrimonium Bromide, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool.

Balsam jest przyjemny, ma dość gęstą konsystencję, ładnie wygładza włosy. 
Składniki INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Bis-Cetearyl Amodimethicone,  Phospholipids, Glycine Soja Oil, Glycolipids, Glycine Soja Sterols, Benzyl Alcohol, Cetyl Esters, Behentrimonium Chloride, Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cetrimonium Bromide, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool.

 Szampon natomiast wydaje mi się być dość oczyszczający, na pewno bardziej niż ten na kwiatowym propolisie. Skóra głowy po tym estońskim jest przyjemnie odświeżona, zostawia na niej delikatne uczucie chłodu. Składniki INCI:Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Chloride, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool.

Glinki szmaragdowej Fitokosmetik nie miałam przyjemności używać, bo kupiłam ją z myślą o skórze twarzy mojej koleżanki, na którą glinka czerwona zadziałała bardzo fajnie.Pewnie zrobimy sobie SPA i za jakiś czas dam wam znać. Skład INCI: Green Clay, Lavender Extract(lawenda), Bidens Tripartita Extract(uczep trójlistny), Silybum Marianum Extract (ostropest plamisty)

Moje mieszane uczucia to wynik zapachu, który niestety zniechęca mnie do używania maski, balsamu i szamponu, moim zdaniem jest mdlący i boli mnie od niego głowa, dlatego używam ich sporadycznie. Krem do twarzy i pod oczy w ogóle nie przypominają zapachem serii do włosów.
  Jeśli chodzi o ochłodzenie koloru za sprawą bławatka, to rzeczywiście widzę różnicę. Żółty pigment przebija mi delikatnie, nie pamiętam kiedy ostatnio używałam gencjany.
 Jeżeli nie jesteście wrażliwe na zapachy tak jak ja, to bierzcie w ciemno. Zbyt intensywne nuty niestety skutecznie odstraszają mnie od używania tych produktów.
Trzymajcie się ciepło! 
Monia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz