Zacznę od kremu pod oczy (na zdjęciu pierwszy od lewej). Jest bardzo rzadki, co w sumie jest nawet jest nawet jego plusem, bo nie obciąża skóry pod oczami, przyjemnie nawilża, zapach jest przyjemny, neutralny. Czy niweluje zasinienia nie wiem, bo moja skóra pod oczami jest dość jasna i zwykle się wysypiam. Jego skład : Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dicaprylyl Ether, Xylitol,Silica, Glycerin, Tritcum Vulgare Germ Oil, Dimethicone, Sodim Polyacrylate, Sorbitan Caprylate, Methyl Glucose Sesquistearate, Sodium Stearoyl Glutamate, Cetearyl Dimethicone Crosspolymer,
Składniki INCI:
Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter,
Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Cocoglycerides, Glyceryl Stearate
Citrate, Sorbitan Caprylate, Dimethicone, Sodium Stearoyl Glutamate,
Sodium Polyacrylate,Cetearyl Dimethicone Crosspolymer, Cera Alba,
Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit
Extract, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium
Benzoate, Potassium Sorbate, Tocopherol, Dehydroacetic Acid, Citric
Acid.
Maska to kolejna estońska gwiazda. Tutaj zaczynają się schody. Zapach... Nie wiem czy to ten bławatek, czy malina, ale zapach maski, jaki i szamponu i odżywki jest jak dla mnie bardzo silny i przyprawia mnie o mdłości. Nie jest to jakiś bardzo słodki zapach, natomiast boli mnie od niego głowa. Jeśli chodzi o działanie, to włosy po tym zestawie są bardzo wygładzone i błyszczące.
Składniki INCI:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetyl Esters, Cyclopentasiloxane, Bis-Cetearyl
Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride,
Phospholipids, Glycine Soja Oil, Glycolipids, Glycine Soja Sterols,
Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol,
Dimethiconol, Silk Amino Acids, Cetrimonium Bromide, Centaurea Cyanus
Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Parfum,
Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal,
Linalool.
Balsam jest przyjemny, ma dość gęstą konsystencję, ładnie wygładza włosy.
Składniki INCI:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Bis-Cetearyl
Amodimethicone, Phospholipids, Glycine Soja Oil, Glycolipids, Glycine
Soja Sterols, Benzyl Alcohol, Cetyl Esters, Behentrimonium Chloride,
Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cetrimonium
Bromide, Centaurea Cyanus Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus
Fruit Extract, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid, Limonene,
Hexyl Cinnamal, Linalool.
Szampon natomiast wydaje mi się być dość oczyszczający, na pewno
bardziej niż ten na kwiatowym propolisie. Skóra głowy po tym estońskim
jest przyjemnie odświeżona, zostawia na niej delikatne uczucie chłodu. Składniki INCI:Aqua,
Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Guar
Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Chloride, Centaurea Cyanus
Flower Water*, Glycerin, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Parfum, Benzyl
Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid,
Tocopherol, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool.
Glinki szmaragdowej Fitokosmetik nie miałam przyjemności używać, bo kupiłam ją z myślą o skórze twarzy mojej koleżanki, na którą glinka czerwona zadziałała bardzo fajnie.Pewnie zrobimy sobie SPA i za jakiś czas dam wam znać. Skład
INCI: Green Clay, Lavender Extract(lawenda), Bidens Tripartita
Extract(uczep trójlistny), Silybum Marianum Extract (ostropest plamisty)
Moje mieszane uczucia to wynik zapachu, który niestety zniechęca mnie do używania maski, balsamu i szamponu, moim zdaniem jest mdlący i boli mnie od niego głowa, dlatego używam ich sporadycznie. Krem do twarzy i pod oczy w ogóle nie przypominają zapachem serii do włosów.
Jeśli chodzi o ochłodzenie koloru za sprawą bławatka, to rzeczywiście widzę różnicę. Żółty pigment przebija mi delikatnie, nie pamiętam kiedy ostatnio używałam gencjany.
Jeżeli nie jesteście wrażliwe na zapachy tak jak ja, to bierzcie w ciemno. Zbyt intensywne nuty niestety skutecznie odstraszają mnie od używania tych produktów.
Trzymajcie się ciepło!
Monia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz